Jak zapewne przeczytaliście w komentarzach pod postem o moim nieszczęsnym wózku to się zorientowaliście, że wynikło nie wiem jak to nazwać: nieporozumienie bądź pretensja? Chyba każdy z nas zorientował się jak tłumaczy translator w Google: nie do końca zrozumiale i większości się trzeba domyśleć. Ja się przyznaję, że poliglotą nie jestem i z językami obcymi raczej na bakier, ale do rzeczy.
Nie do końca wiem o co ma do mnie pretensje Beatrice: czy, że ją skopiowałam? czy wykonałam tak jak ona i nie podając linka do jej bloga? nie wiem. Bardzo mi leży na sercu ta sprawa... nie lubię konfliktów ani nieporozumień i nie było to moim zamiarem, chciałabym to trochę wyjaśnić.
Bloga zakładałam z myślą o podzieleniu się z Wami swoją pasją, zainteresowaniami... Wyszłam z założenia, że prowadzenie bloga służy także inspiracji. Potrafię godzinami przeglądać Wasze blogi, zachwycać się pracami lub wyszukiwać różne ciekawe rozwiązania. Jak coś mi nie leży szukam swoich rozwiązań i modyfikacji. Oglądam zdjęcia jak dana rzecz wygląda w oryginale, szukam wymiarów i rozwiązań jak je zrobić, jakich materiałów użyć, czym skleić i jakimi w ogóle rzeczami dysponuję, z czym sobie najlepiej radzę. Podglądam jak inni to robią... Miniaturami zainteresowałam się całkiem niedawno i z przypadku, cały czas się uczę i doskonalę techniki o ile się da. Może popełniam błędy, może są jakieś istotne zasady o których ja nie wiem i nie wolno ich łamać w prowadzeniu bloga. Na blogu nie zarabiam, na swoich pracach raczej też (z dwoma wyjątkami jak na razie), nie wystawiam w internetowych sklepach... tworzę go z pasji i chęci podzielenia się... Byłoby mi bardzo przyjemnie jakby kogoś moje prace zainspirowały coś podpowiedziały, kurcze chyba to na tym polega, czy ja się mylę? Nie jest moim zamiarem kogoś (nie wiem nawet jak to nazwać?) denerwować, wprowadzać jakiś konflikt. Rzadko też tworzę tutoriale, jestem chaotyczna, plan pracy potrafię zmieniać dziesiątki razy w trakcie, zapominam o zdjęciach ale zawsze służę poradą o ile ktoś o taką poprosi. Do tego wszystkiego postów zamieszam niewiele, jak jestem w szale tworzenia każdą drobnostkę fotografuję i umieszczam, a jak weny brak, to i po kilka miesięcy mnie nie ma. To się rozpisałam, więc kochani skomentujcie, doradźcie, podpowiedzcie. Może nie zrozumiałam Beatrice dokładnie, wymyśliłam sobie wózek, chciałam żeby był ataki XIX wieczny (od tak dawna chciałam go zrobić, ale czasu brakło), projekt modyfikowałam milion razy, zdrapywałam zdobienia z gondoli, kolor też.. tak poza tym gondola jest zrobiona z wykończonej taśmy klejącej (tego tekturowego koła na które jest nawinięta) i doszłam do tego efektu, który zobaczyliście, nawet przez myśl mi nie przeszło że robię tak jak ktoś inny (choć w to głęboko wątpię przeglądając dokładnie tutorial Beatrice). Jeżeli kogoś uraziłam, popełniłam błędy to bardzo z góry przepraszam, jak już wspomniałam kochani wasze blogi inspirują i zachęcają do pracy i mam nadzieję że taki też jest mój blog. Ufff koniec. Jeszcze raz pozdrawiam Ania
Beatrice uznała, że korzystałaś z jej tutorialu i pisała, że byłoby grzecznie, gdybyś podała informację, skąd go wzięłaś i załączyła link. Na moje dość wyraźnie widać, że Twój wózek jest inny w wykonaniu (chociaż efekt osiągnęłyście podobny), ale... mam poczucie, że zachodnie blogerki trochę mniej improwizują i szaleją, bardziej polegają na gotowych tutorialach. Może stąd wrażenie, że skoro coś wygląda podobnie, to musi być zrobione według tej samej instrukcji. Nieporozumienie, trudne do wyjaśnienia. Moim zdaniem, mądrze zrobiłaś, wyjaśniając rzecz w komentarzu i dając link do tutorialu Beatrice, z adnotacją, że po prostu jest podobny. No bo jest. A dzięki temu - wilk syty, owca cała. Nie przejmuj się, takie rzeczy się zdarzają, niektórzy podchodzą do blogów bardziej emocjonalnie - no bywa :)
OdpowiedzUsuńCe n'est pas important! Je ne veux pas que vous soyez contrariée par mes commentaires. Continuez vos créations avec passion et prenez du plaisir à le faire. Amicalement. Béatrice
OdpowiedzUsuńAnia, przede wszystkim nie przejmuj się. Widać, że jeszcze leży Ci to na serduchu. Ale sama Beatrice wyżej potwierdza, że masz się już tym nie martwić;-) Sprawę (o ile była jakaś sprawa) wyjaśniłaś w poprzednim poście dodając linka do tutoriala podobnej pracy. Swoją drogą, sama mam podobne problemy. Natury etycznej. W miniaturkach siedzę króciutko, nie pyknął mi rok jeszcze. Z każdą pracą się uczę i poznaję nowe techniki. I robię to często gęsto podglądając prace innych (np. drzewko Lady F.; niedościgniony ideał - róże Gosi, słoiczki Kasi O....) Chciałabym napisać, że wszystkie moje prace to moje pomysły. Że inspirowałam się znalezionym na targu staroci chlebakiem, czy fotelem wypatrzonym w czasopiśmie. Niestety, nie zawsze tak jest. Ale od teraz nie zapomnę dopisać, czyją pracą się inspirowałam. Po to by uniknąć nieporozumień. Choć w sieci jest tyle miniaturek, że nawet nasze, wydawałoby się dziewicze prace, mogą być podobne do innych, nieznanych nam ale już zamieszczonych tam zdjęć. Temat inspirowania się czyimiś pracami, to temat rzeka. Mogłabym pisać i pisać... Ale po co. Grunt to nie przejmować się. A już Ty naprawdę nie powinnaś! Proszę, nie smuć się, siadaj na tyłku i rób miniaturki :-)
OdpowiedzUsuńPoniosło mnie trochę ale dzięki, dzięki ochłonęłam, ściskam
OdpowiedzUsuń