Dziś sporo zdjęć z całego tygodnia, w ferworze pracy nie miałam czasu na bieżąco je pokazać na blogu. Jak widać chwilowo odpoczywam od werandy, przy której zostało mi chyba poukładanie wszystkich klamotków, ale o tym innym razem. Ostatnio zastanawiałam się nad prezentem na nowy dom dla koleżanki, z którą miałam się spotkać. Taboret zaniosę jej innym razem :), chciałam dać jej coś oryginalnego i padło na podpórkę do książek, oczywiście z miniaturą. Z koleżanką jeszcze się nie spotkałam a podpórki pochłonęły mnie bez reszty. Mam już pomysły na kilka następnych, a może coś uda mi się sprzedać (połączyć pasję z zarabianiem pieniędzy?! coś wspaniałego!! zobaczymy, jak na razie to tylko plany).
Przeraża mnie ostatnio moje niezdecydowanie, pierwsza podpórka wyglądała tak ...
Nie mam jej nic do zarzucenia ale do mojej koncepcji nie pasuje, wykorzystam ja do czegoś innego, aha planuje stolik ogrodowy. Zrobiłam następną.
Bruk oczywiście z wytłaczanek od jajek, idealna faktura (rozmiary: 1.1 x 1.1cm, 1.7 x 1.1cm oraz 0.5 x 1.1cm) brzegi dodatkowo lekko ścierałam). Nie wszystko wyszło równo ale efekt całkiem niezły, na koniec lekko posmarowałam lakierem matowym do decoupage. Wnęki w chodniku wypełniłam ukruszoną czerwoną herbatą, którą znalazłam przez przypadek w kuchni, ma z 12 lat, trzyma się świetnie i na ziemię idealna. Innym razem ją pokarzę.
Stolik pierwotnie był niebieski ale coś nie pasowało i jeszcze raz go pomalowałam tym razem na biało. Muszę robić kilka sztuk na raz i malować na kilka kolorów jak się nie mogę zdecydować, z korzyścią dla stolika, który lekko zmaltretowałam tym malowaniem i ścieraniem ale przetrwał :)
Większość przedmiotów do miniaturowych wnętrz robiłam po jednej sztuce. Jestem niecierpliwa i bardzo chciałam zobaczyć efekt końcowy. Teraz postanowiłam to zmienić, z tymi konewkami i dzbanami walczę już trzeci dzień ale będę miała zapas do następnych podpórek. Wzory i formy oczywiście z bloga
Kris, jest świetna bez dwóch zdań!!!
Pozdrawiam Ania